Czy ufasz?

  Czy ufasz?

Jezus

Jezus

Pan Jezus postawił Szymonowi Piotrowi jedno pytanie: „Czy kochasz Mnie?”. O nic innego nie pytał. Nie pytał, czy wybuduje Mu bazylikę, czy stworzy Kościół. Nie pytał, czy będzie pisał listy pasterskie do wiernych. Nawet nie zapytał, czy chce być świętym.
Zapytał tylko Piotra: czy Mnie kochasz? To znaczy: czy widzisz w Bogu Ojca? Czy widzisz wielkość duszy? Czy wiesz, że pomagając głodnym, spragnionym, uwięzionym, pomagasz Mnie samemu?
Jak bardzo ludzie się męczą. Wyskakują z okien, trują się gazem, strzelają sobie w serca dlatego, że nie zrobili kariery, nie mają samochodu, zostali tylko urzędnikami, a nie dyrektorami, nic im się w życiu wielkiego nie udało, mówią tylko po polsku, są chorzy, nieszczęśliwi, opuszczeni, młodzi, ale już na emeryturze.
Dlaczego tak strasznie się męczą? Dlatego, że omijają to, co najważniejsze: nie kochają Jezusa, a poprzez Jezusa – innych ludzi. Kochają tylko samym siebie.
Jak mężczyzna mógł zapytać mężczyznę: „Czy kochasz mnie?”. „Kochasz” ma tu znaczenie: ufasz.

Ks. Jan Twardowski

Misja

Po długim okresie życia spędzonym na wspólnym studiowaniu oraz medytacji, trzech uczniów postanowiło opuścić swojego mistrza i rozpocząć swoją wędrówkę poprzez świat.

Franciszkanin

Franciszkanin

Dziesięć lat później powrócili, aby złożyć wizytę swojemu mistrzowi. Stary mnich kazał im usiąść wokoło siebie, ponieważ wiek nie pozwalał mu już na podniesienie się z miejsca. Każdy z nich rozpoczął opowiadanie swojej historii.

«Ja», rozpoczął pierwszy, głosem pełnym dumy, «napisałem trzy książki i przyczyniłem się do sprzedania milionów ich kopii».
«To znaczy, że zapełniłeś świat papierem», powiedział mistrz.

«Ja», powiedział z radością drugi, «wygłaszałem kazania w tysiącach miejsc».
«To znaczy, że wypełniłeś świat słowami», powiedział mistrz.

W końcu przemówił trzeci.
«Ja przyniosłem ci tylko tę poduszkę, abyś mógł na niej kłaść swoje obolałe nogi», powiedział.
«Tylko ty», powiedział mistrz, «odszukałeś Boga».

Dzień jeden z wielu

Dzień jeden z wielu

- Popatrz mamo! – wykrzyknęła Marta, siedmioletnia dziewczynka.
- Już już! – wymamrotała nerwowo kobieta, prowadząc samochód i myśląc o wielu rzeczach, które czekały w domu.
Potem była kolacja, telewizja, kąpiel, rozmowy telefoniczne, aż nadeszła godzina, by położyć się spać.
- Marto, już czas iść do łóżka! – A ona skierowała się biegiem na schody. Padająca ze zmęczenia mama dała jej buzi, odmówiła z nią modlitwy i poprawiła kołderkę.

Mama i córka

Mama i córka

- Mamo, zapomniałam dać ci jedną rzecz!
- Dasz mi ją rano – odpowiedziała mama, ale ona przekrzywiła główkę.
- Ale potem, rano, nie będziesz miała czasu! – zaprotestowała.
- Znajdę go, nie martw się – odrzekła mama, jakby trochę się broniąc – Dobranoc! – dodała i zamknęła zdecydowanie drzwi.
Ale nie potrafiła zapomnieć zawiedzionych oczek Marty. Wróciła do pokoju dziewczynki, starając się nie hałasować. Dostrzegła, że ściskała ona w rączce strzępki papieru. Zbliżyła się i delikatnie rozchyliła dłoń Marty. Dziewczynka podarła na drobne kawałeczki wielkie czerwone serce, z zapisanym na nim wierszem o tytule „dlaczego kocham moją mamę”. Z wielką uwagą mama pozbierała wszystkie kawałeczki i spróbowała otworzyć kartkę. Ułożone w końcu puzzle pozwoliły odczytać to, co napisała Marta:
„Dlaczego kocham moją mamę.
Nawet jeśli dużo pracujesz
i masz tysiąc rzeczy do zrobienia,
znajdziesz zawsze czas, aby pobawić się ze mną.
Kocham cię, mamo, ponieważ
jestem dla ciebie najważniejszą częścią dnia.”
Te słowa zapadły jej w serce. Dziesięć minut później powróciła do pokoju dziewczynki, niosąc srebrną tacę z dwiema filiżankami czekolady i dwoma kawałkami tortu. Pogłaskała delikatnie pulchną buzię Marty.
- Co się stało? Spytała dziewczynka, zdziwiona tą nocną wizytą.
- To dla ciebie, ponieważ jesteś najważniejszą częścią mojego dnia!
Dziewczynka uśmiechnęła się, i wypiwszy połowę czekolady, z powrotem zasnęła.

A kto jest najważniejszą częścią twojego dnia?

Bruno Ferrero – opowiadania, bajki, rozważania

Dzielenie się najlepszym ziarnem

Dzielenie się najlepszym ziarnem

Pewien rolnik, którego kukurydza zawsze dostawała pierwszą nagrodę na Targu Stanowym, miał zwyczaj dzielenia się swym najlepszym ziarnem z wszystkimi rolnikami w okolicy.

Kiedy zapytano go dlaczego, powiedział: „To jest doprawdy w moim własnym interesie. Wiatr zdmuchuje pyłek i niesie go z pola na pole. Więc jeśli moi sąsiedzi uprawiają kukurydzę gorszej jakości, przekrzyżowanie obniża jakość mojej. Dlatego zależy mi, żeby siali tylko najlepszą z najlepszych”.

Wszystko co dajesz innym, dajesz sobie samemu

Bruno Ferrero – opowiadania, bajki, rozważania

Rachunek

Rachunek

Któregoś wieczoru, gdy mamusia
przygotowywała kolację, jedenastoletni syn stanął w kuchni, trzymając w
ręku kartkę. Z oficjalną miną, dziecko podało kartkę matce, która
wytarła sobie ręce w fartuch i przeczytała, co było napisane:

- za wyrwanie chwastów na ścieżce: 5 złotych;

- za uporządkowanie mojego pokoju: 10 złotych;

- za kupienie mleka: 1 złoty;

- za pilnowanie siostrzyczki (3 popołudnia): 15 złotych;

- za otrzymanie dwukrotnie najlepszego stopnia: 10 złotych;

- za wyrzucanie śmieci co wieczór: 7 złotych.

Razem: 48 złotych.

Mama spojrzała czule w oczy syna. Jej umysł pełen był wspomnień.

Wzięła długopis i na drugiej stronie kartki napisała:

- Za noszenie ciebie w łonie przez 9 miesięcy: 0 złotych;

- Za wszystkie noce spędzone przy twoim łóżku, gdy byłeś chory 0 złotych;

- Za te wszystkie chwile pocieszania ciebie, gdy byłeś smutny 0 złotych;

- Za wszystkie osuszone twoje łzy: 0 złotych;

- Za to wszystko, czego ciebie nauczyłam dzień po dniu: 0 złotych;

- Za wszystkie śniadania, obiady, kolacje, podwieczorki i śniadania do szkoły: 0 złotych;

- Za życie, które ci daję każdego dnia: 0 złotych.

Razem: 0 złotych.

Gdy skończyła, uśmiechając się matka podała kartkę synowi. Ten
przeczytał to, co napisała i otarł sobie dwie duże łzy, które pojawiły
się w jego oczach. Odwrócił kartkę i na swoim rachunku napisał:
„Zapłacono”.

Potem chwycił mamę za szyję i obsypał ją pocałunkami.

Gdy w osobistych i rodzinnych stosunkach zaczynają się pojawiać
rachunki, wszystko się kończy. Miłość jest bezinteresowna albo nie
istnieje.

Bruno Ferrero – opowiadania, bajki, rozważania

Karawana na pustyni

Karawana na pustyni

Podróżował po pustyni pewien potężny
monarcha, a w ślad za nim postępowała długa karawana przewożąca należące
do niego niezliczone skrzynie złota i drogocennych kamieni. Podczas
drogi jeden z wielbłądów oślepiony rozżarzonym piskiem runął z
westchnieniem na kolana i więcej się już nie podniósł. Skrzynie, które
dźwigał zsunęły się z jego boków na ziemię roztrzaskując się a perły i
drogocenne kamienie zmieszały się z piaskiem.

Król nie zatrzymał pochodu, bowiem nie miał już więcej skrzyń a
wszystkie wielbłądy były i tak przeciążone. Z gestem wyrażającym tyleż
żalu, co i wielkoduszności, zezwolił swym paziom i giermkom pozbierać te
cenne kamienie, które zdołają odszukać.

Podczas, gdy poszukiwali chciwie łupu i przetrząsali mozolnie
piach, król kontynuował swą podróż po pustyni. Spostrzegł jednak, że
ktoś postępuje nieustannie jego śladem. Odwrócił się i zobaczył, że
biegnie za nim spocony i zdyszany jeden z jego paziów.

- A ty – zapytał go monarcha – nie zatrzymałeś się, by pozbierać bogactwa?

Młodzieniec odpowiedział mu z radością i dumą:

- Ja idę za moim królem!!!

A może i ty pozostajesz gdzieś na pustyni?

Idź za Twoim Królem,

bo w przeciwnym razie zostaniesz sam na pustyni -

a wtedy bogactwa nic nie będą znaczyć!

Bruno Ferrero – opowiadania, bajki, rozważania

Stara nieznośna Pani

Na nocnym stoliku starszej kobiety przebywającej w domu starców, w dzień po jej śmierci, znaleziono pewien list. Był on zaadresowany do młodej pielęgniarki z oddziału.
Co widzisz ty, która się mną opiekujesz? Kogo widzisz, kiedy na mnie patrzysz? Co myślisz, gdy mnie opuszczasz? I co mówisz, kiedy o mnie opowiadasz?

Opowiadania Bruno Ferrero

Opowiadania Bruno Ferrero

Najczęściej widzisz starą nieznośną kobietę, trochę zwariowaną i jej błędny wzrok, który mówi, że nie jest w pełni zdrowych zmysłów. Kobietę, która ślini się podczas jedzenia i nie odzywa się nigdy wtedy, kiedy powinna. Nie przestaje gubić butów i pończoch. Bardziej lub mniej posłusznie pozwala ci podczas mycia i jedzenia robić ze sobą, co tylko chcesz, by tylko wypełnić kolejny długi i smutny dzień. To jest to, co widzisz! Ale otwórz szeroko oczy. To nie jestem ja. Powiem ci, kim jestem.
Jestem ostatnią z dziesięciorga dzieci, co ma matkę i ojca. Braci i siostry, którzy się kochają. Jestem 16-letnią dziewczyną, co ma skrzydła w nogach i marzy, by móc jak najszybciej spotkać swego ukochanego. Poślubiłam go wreszcie mając 20 lat, do dziś jeszcze moje serce łomocze z radości na samo wspomnienie tego dnia. Miałam 25 lat i małego synka przy piersi, który wciąż mnie potrzebował. Miałam 30 lat a mój synek rósł szybko. Łączyła nas miłość, której nikt nigdy nie rozerwie. Gdy skończyłam 40 lat, syn wkrótce mnie opuścił. Lecz mąż wciąż był przy moim boku. Miałam 50 lat, wokół mnie bawiły się dzieciątka. Jak to dobrze było znów znaleźć się pośród dzieci. Ja i mój ukochany mąż cieszyliśmy się z wnuków.
Nieoczekiwanie nastały mroczne dni, zabrakło mego męża. Spoglądam z lękiem w przyszłość. Moje dzieci są pochłonięte, bez reszty, wychowywaniem swego własnego potomstwa.
Z żalem myślę o latach, które minęły bezpowrotnie i doznanej miłości. Jestem stara. Natura jest okrutna, drwi sobie z przyjścia starości. Ciało mnie zapomina, piękno i siły odeszły na zawsze. A w miarę jak przybywa mi lat spostrzegam, że tam gdzie było serce, znajduje się jedynie kamień.
Ale w tym starym wraku jest jeszcze dziewczyna, której serce płonie bez ustanku. Wspominam me radości, wspominam me cierpienia i czuję, jak wzbierają we mnie siły i uczucia. Powracam myślą do lat, nazbyt krótkich, co tak szybko odeszły. Zgadzam się na to prawo, że „nic nie może trwać wiecznie”.
Lecz ty, która troszczysz się o mnie, otwórz przynajmniej twe oczy i spójrz uważnie na nieznośną staruszkę… Spójrz lepiej, by móc mnie dostrzec.
Ileż twarzy, ileż oczu, ileż załamanych rąk każdego dnia. Na co patrzymy? Na zmarszczki, trudności, wahania, zawziętość. Gdybyśmy zamiast tego nauczyli się przyglądać snom, bidom serca i uczuciom tak często starannie ukrytym, o ile mniej byłoby cierpienia, a świat wokół nas stałby się piękniejszy.

Bruno Ferrero – opowiadania, bajki, rozważania

Zaproszenie

Pewien właściciel zamku urządził wielkie przyjęcie, na które zaprosił wszystkich mieszkańców wioski przylegającej do dworu. Olbrzymie piwnice tego wielkodusznego szlachcica nie były jednak w stanie zaspokoić pragnienia nienasyconych tak wielkiego zastępu zaproszonych gości. Zwrócił się więc z prośbą do wszystkich mieszkańców:
- Na środku podwórza, na którym to będzie się odbywało przyjęcie, postawię ogromną beczkę. Niech każdy z was przyniesie swoje wino i wleje je do środka. Potem wszyscy będą mogli z niej czerpać i pić do syta.

Zaproszenie

Zaproszenie

Jeden z wieśniaków przed przyjściem na dwór wypełnił swój dzban wodą, myśląc: „Jeśli wszyscy przyniosą wino, nikt się nie zorientuje, że w beczce jest trochę wody, nikt się o tym nie dowie!”.
Przybywszy na uroczystość, wlał zawartość swojego dzbanka do beczki, po czym zasiadł za stołem. Pierwsi goście, którzy poszli zaczerpnąć z niej trochę wina, natychmiast się zorientowali, że w beczce była tylko woda. Okazało się, że wszyscy pomyśleli w ten sam co on sposób, przynosząc jedynie wodę.

Zbyt wielu ludzi przyniosło na świat jedynie wodę i dlatego
nie jesteśmy zadowoleni z tego świata.
I dlatego musi przez to cierpieć cale Stworzenie.

Bruno Ferrero – opowiadania, bajki, rozważania

Trzej synowie

Trzej synowie

Trzy kobiety szły do studni, aby zaczerpnąć z niej wody. Na kamiennej ławce, w pobliżu fontanny, siedział starszy człowiek i przysłuchiwał się ich rozmowom. Każda z kobiet wychwalała swego syna.
„Mój syn”, mówiła pierwsza, „jest tak zwinny i bystry, że nikt nie jest w stanie mu dorównać”.
„Mój syn”, mówiła druga, „śpiewa jak słowik”. Nie ma nikogo na świecie, kto mógłby się poszczycić tak pięknym głosem, jak on”.
„A ty, co powiesz o swoim synu?”, zapytały trzecią kobietę, która nic nie mówiła.
„Sama nie wiem, czy mogę powiedzieć coś niezwykłego o moim dziecku”, odpowiedziała tamta. „Jest dobrym chłopcem, tak jak wielu innych. Nie robi jednak nic specjalnego…”.
Kiedy dzbany były już pełne, kobiety skierowały się w stronę domów. Podążył za nimi również starzec. Naczynia były ciężkie i ramiona kobiet uginały się się od wysiłku.

Syn

Syn

W pewnym momencie zatrzymały się, aby móc troszkę odpocząć. Podbiegło do nich wtedy trzech młodzieńców. Pierwszy rozpoczął natychmiast jakieś widowisko: oparł dłonie na ziemi i zaczął wywijać koziołki, wierzgając nogami w górze, a potem zaczął wykonywać salta. Kobiety przyglądały się mu z zachwytem: „Ach, jaki zręczny!”.
Drugi chłopiec zaraz zaintonował jakąś piosenkę. Głos miał tak piękny, jak słowik! Kobiety przysłuchiwały się mu ze wzruszeniem w oczach: „Ach, cóż to za anioł!”. Trzeci z chłopców podszedł do matki, zarzucił sobie ciężką amforę na ramiona i zaczął ją dźwigać przy jej boku. Wtedy kobiety zwróciły się do starca: „Co powiesz o naszych synach?”.
„O synach?”, zawołał ze zdziwieniem starzec. „Widziałem tylko jednego”.
„Poznacie ich po ich owocach” (Mt 7,16)

Bruno Ferrero – opowiadania, bajki, rozważania

Zamurowane Pismo Święte

Zamurowane Pismo Święte
10 maja 1861 r. gwałtowny pożar zniszczył miasto Glaris w Szwajcarii. Ogień strawił wówczas 490 domów. Mieszkańcy postanowili odbudować swoje miasto. W jednym z licznych warsztatów, które wtedy powstawały, pracował młody murarz, przybyły z północnych Włoch. Na imię miał Jan.
Młodzieniec miał zbadać stan uszkodzonego muru. Gdy zaczął uderzać młotkiem, odpadł kawałek tynku i wówczas zobaczył książkę umieszczoną zamiast jednej cegły. Gruby tom został w ten sposób zamurowany. an zaciekawiony go wyciągnął. Było to Pismo Święte. Czy ktoś umieścił je tam celowo, czy może dla żartu?

Pielgrzymka do Ziemi Świętej

Pielgrzymka do Ziemi Świętej

Młody murarz nigdy nie interesował się zbytnio sprawami religii, ale w czasie przerwy obiadowej zaczął czytać księgę. Kontynuował potem lekturę wieczorem w domu i to przez wiele dalszych wieczorów. Powoli odkrywał słowa, jakie Bóg skierował do ludzi. Jego życie ulegało zmianie.
W dwa lata później przedsiębiorstwo, w którym pracował Jan, przeniosło się do Mediolanu. Warsztaty były bardzo duże, a robotnicy mieszkali wspólnie w kilku pokoikach. Pewnego wieczoru współlokator Jana patrzył zaciekawiony, obserwując chłopaka, który spokojnie czytał swe Pismo Święte.
- Co czytasz ? – spytał.
- Pismo Święte.
- Uff! Jak możesz wierzyć w te wszystkie brednie? Pomyśl, że ja pewnego dnia zamurowałem jedną Biblię w ścianie domu w Szwajcarii. Jestem ciekaw, czy jakiś diabeł albo ktoś zamiast niego wydłubał ją stamtąd!
Jan uniósł nagle głowę i spojrzał w oczy kolegi – A gdybym ci pokazał właśnie tę Biblię? – spytał.
- Rozpoznałbym ją, gdyż oznaczyłem ją specjalnie.
Jan podał koledze tom, który trzymał w ręce – Czy rozpoznajesz tu swój znak?
Kolega wziął do ręki księgę, otworzył ją i widocznie poruszony zamilkł. To była właśnie Biblia, którą zamurował w Szwajcarii, mówiąc wówczas do kolegów: Chciałbym zobaczyć, czy się stąd wydostaniesz!
Jan uśmiechnął się i powiedział: Jak, widzisz, powróciła do ciebie.

Istnieją książki, które zmieniają ludzi. Istnieją ludzie, którzy opierają całą swą egzystencję na słowach jednej książki. Tak się stało z książkami intelektualistów, polityków, mistyków. Historia zna ich wiele. Wystarczy przypomnieć „Mein Kampf” Hitlera, „Kapitał” Marksa, Myśli” Mao.
Biblia jest księgą, która zmienia ludzi, wprowadzających jej słowa do swego życia. Jest prawdziwym „cudem”, widocznym nieustannie. Jest księgą, która prowadzi do odkrycia skarbu największego i najpiękniejszego, jaki można sobie wyobrazić, ale jak księga z pierwszego opowiadania musi być rzeczywiście „czytana” i „zrozumiana”. To może wymagać trudu i nauki.
Zbyt często Pismo Święte pozostaje księgą „zapieczętowaną”, która trafia na jakąś półkę i pokrywa już kurz.

Bruno Ferrero – opowiadania, bajki, rozważania

 

Katolickie Biuro Pielgrzymkowe Pielgrzymek.pl – Pielgrzymki do Ziemi Świętej